Małpeczki czyli mocne alkohole w małych pojemnościach świetnie się sprzedają w sieciach handlowych. Są tam jakieś głosy, że to promocja alkoholizmu bo jakiś procent sprzedaje się do południa. Może i to alkoholicy stworzyli tę kategorię, a może dzielne gospodynie domowe pieką tak dużo ciast i potrzebują małe pojemności do pysznego tortu jeszcze przed 12stą. Jak by tego nie tłumaczyć to na koniec dnia jest z tego obrót i zysk to trza to mieć a sklepach. Ale z tymi alkotubkami to kto to widział – A dajcie spokój… Otóż nie – ten produkt wróci bo dowiezie wyniki…
Żre za granicą.
Alkotubki są popularne w innych krajach, nawet więcej – za granicą wino jest sprzedawane w opakowaniu plastikowym PET (jak u nas olej roślinny) lub w kartoniku celulozowym (jak mleko). W polszy jest od razu oburzenie, że musi być w szkle bo inaczej smakuje. Co kraj to obyczaj – więc uszanujmy to. Ale uszanujmy też fakt że w kraju nad Wisłą cena czyni cuda. Więc co się stanie jeśli cena za małpeczkę spadnie o połowę po zastosowaniu tubki? Hę..?
Drogie szkło.
Onegdaj gdy na Ukrainie nie było wojny szkło miało niższą cenę niż dzisiaj. Przed wojną 75% szkła przychodziło do Polski z Ukrainy i Białorusi. Było tanie i dostępne w krótkich partiach. Aktualnie zapotrzebowanie Ukrainy drenuje ocalałe huty, więc na import już nie wystarczy. Polskie huty mają towar, ale są droższe, albo celowo podniosły ceny – tego nikt się nie dowie. Ale fakt-faktem przydała by się alternatywa Panie kierowniku…
DoyPack czyli alkotubka
Alkotubki źle wyszły z progu wchodząc na rynek z wielkim a i tak osiągając rewelacyjny ekwiwalent reklamowy. A to że był to zły PR to wie każdy no, ale był jaki był. Może i źle, że kolorystyka została dobrana tak a nie inaczej. Jednak można się spodziewać, że małpeczki w tubkach wrócą do nas. Szokujące dla konsumentów było podanie tego produktu we „frywolnej” postaci. Jesteśmy przyzwyczajeni do podania mocnej wódki w sposób patetyczny. Producenci alkoholi przyjęli narrację szlachetną, pełną wieszczów narodu, poetów lub postaci historycznych – co miałby kojarzyć się z poważnym obowiązkiem uczestniczenia czymś wzniosłym. No bo – wszakżdy wspólne konsumowanie wódeczki to w Polsce rytuał przejścia. Ale w piwie, czy winie nie szokszują nas etykiety z napisem „Janusz moczywąs’, „tępa dzida” czy „Rycząca czterdziestka”. Może to czas na „coś nowego” w mocnych alkoholach.
Matematyka
Jeśli doypack wyprze szklane opakowanie to cena końcowa małpeczek może być zupełnie inna. Co tu dużo kalkulować i tak 200ml idzie w gardło na raz zagryzane do bułki z konserwą lub w wersjii premium hot-dogiem. Kusz po bitwie opadnie i zaraz któryś z producentów umieści kolejnego wieszcza narodu na alkotubce. W tle dworek, fortepian, lub jakiś prastary dąb – wzniosłość, patetyzm i cyk etykieta się drukuje.
No dalej róbmy to, bo kategoria nie może pikować.